Wino "Gloria Cytrynowa Mocna"

O kurwa!!! Tylko nie to... Gloria Cytrynowa była chyba najgorszym winem jakie kiedykolwiek piłem w życiu. Obaliłem ją (a właściwie próbowałem, bo sie nie udało...) wraz z kumplem - Krzyśkiem w okolicach Wielkanocy 2004. Ja pierdole, ale to było niedobre!!!
Owy diabelski napój znajdował się w najzwyklejszej butelce typu "moździeż" z zakrętką. Kolor jakiś siaki żółto - biały czy coś.
Było to moje pierwsze białe wino. Nie miałem wtedy jeszcze 18 lat więc nabył je starszy kumpel. Byłem wtedy bardzo zaskoczony, nigdy nie widziałem wcześniej cytrynowego wina... (ale były to dopiero początki w mojej żulowskiej karierze). Pierwsze co nas odrzuciło to zapach - winiacz zajeżdżał czymś w rodzaju płynu do spryskiwania szyb w samochodzie i spirytusem (o ile dobrze pamiętam, na etykiecie było napisane że jest to wino na spirycie, ale nie jestem pewien). "Uduchowieni" tym chujowym aromatem, przystąpiliśmy do degustacji. Tylko Bóg i my wiemy jak to było ohydne. Smakowało tak, jak i pachniało - chujoza do kwadratu. Nie, nie wytrwaliśmy do końca, ten jeden jedyny raz nie wytrzymaliśmy. Większa część Glorii wylądowała w ściekach. Pierwszy (i jak na razie jedyny) raz popełniłem takie świętokradztwo. Także po Glorii nabawiłem się straszliwej choroby zwanej winowstrętem (na szczęście przeszła). Chciałem nawet wziąć telefon z butelki i zadzwonić do Drinkpola i zapytać się czy wszystkie ich wina smakują tak jak szczyny wielbłąda... Powstrzymałem sie. Wiem tylko tyle, że od tego czasu nie piłem żadnego cytrynowego wina, ze strachu. Nie wiem jak jest obecnie z jakością tego wina, nie widziałem go od tego czasu, lecz na waszym miejscu byłbym ostrożny...